Spacer
Wychodzę spod kocyka poczuć mroźne dni.
Promienie się chowają, wiatr jest
ponury,
Pies dostrzega kawałek paska ze skóry;
Iskierka w oku z radości się tli.
Podąża na smyczy po twardym poboczu,
Pilnie wącha mijające ogrodzenia.
Obserwuję - dostaje rozkoszy tchnienia,
Gdy łąka trafia do bursztynowych oczu.
Niebo atakuje już ciemnym kolorem,
Więc wracamy nim mrok nas złapie
dotkliwy;
Psina nie odstaje pod żadnym pozorem,
Dlatego że idzie przywódca troskliwy.
Lecz czuję, że to pies jest moralnym
wzorem;
Bez pieniędzy, nagi a jednak szczęśliwy.
Komentarze (9)
Dobry i ciekawy wiersz.Pozdrawiam:)
Fajne, przyrodnicze.
Dobry wiersz i ciekawa puenta. Serdecznosci.
Ładnie fajnie (:
Bo do szczęścia dużo nie potrzeba
Pozdrawiam
Bardzo trafna puenta.
Pozdrawiam:}
Bez pieniędzy, nagi a jednak szczęśliwy.
muszę powiedzieć o tym swojemu Lakiemu :+)
spacer z psem to doskonały czas na przemyślenia
czym jest szczęście pytają
recept tyle co ludzi
najszczęśliwsi wyznają
zmniejszyć potrzeby musisz