Spacer duszy
Wstała nie budząc mnie wcale.
Szła powoli lekkim tanecznym krokiem
Wiotka jak skrzydełka motyla
Śmignęła przez drzwi przymknięte
Włosy rozsypane do ramion
Jakby wiatr muskał ustami delikatnie
Bez dotyku omijała wszystkie przeszkody
Tak by się o nic nie potknąć
Cichutko na palcach przemykała się
Między kuchnią a pokojem
A jednak nie słyszałam dźwięków ni kroków
Otulała mnie lekko miłości ciepłem
Czułam lecz nie mogłam jej dosięgnąć
ręką
Tak bliska a daleka jak we mgle
Nagle budzik zadzwonił głośno jak dzwon
Ona przestraszona wróciła biegiem
I schowała się do środka
Budząc swoje ciało z bijącym sercem
Przecieram oczy jeszcze zaspane
Czy ja to ja czy jakaś zjawa drzemie we
mnie
Szczypię się dla pewności – czuję
Więc jestem - żyję i całe w tym
szczęście
Bo świat jest wciąż piękny
I mniej ważne wydają się rzeczy
współczesne
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.