Spacer z Mileną
Leżę tu, jak chcieli bogowie
Albo i chciałem sam
Na zakurzonym tapczanie
Jak na łożu róż
I już nic mnie nie boli
I już nawet nie tęsknię
Zamiast baldachimu mam swój oddech
Zamiast niewolników pająka na ścianie
Nic nie słyszę, bożkowi sobowtór
Nie słyszę uniesień, najwyżej muzykę
Próbuję jakoś wsączyć w umysł
Milena
Moje Drogie, piszę byś ty
Wiedziała, gdy już zeżre mnie posłanie
Żem miał choć jeden taki wieczór
Choć jeden w wieczności
Bez jednego takiego nie uczułbym braku
reszty
Nie uczuł wagi posłania danego przez
Boga
Nie uczuł ciężaru oczu
Których spojrzenie tak słodko doskwiera
Gdy wieczór bajkowy, zanim się zrodzi
W blasku księżyca, w oczach umiera
Zbierzcie wszystkie gwiazdy w całość
Niech ucieka Wszechświat wstecz i wprzód
W momencie prawdy
Zgrozy
Komórkowej muzyki i elektrycznej miłości
Dojrzałego wieczoru wieczystej
samotności
Mogłem z Mileną obmyć aleję
Zasadzić w ziemi na nowo drzewa
Nadać dusze robactwu i zbawić parę źdźbeł
trawy
Zanim ktoś przylazłby i udowodnił błąd
Moglibyśmy nieświadomi nie wychodzić zza
zasłon
Wyśnić całą wieczność w jedną noc
Poskładać w kupę gwiazdy nieba
Eksplodować, zrodzić parę cierni w
sercach
Parę zdradzić wartości
Zdradzić i wychowanie
Napluć komuś w twarz
Poczuć dotyk Boga
Albo i zwyczajnie
Pospacerować
A tak, wieczór był tym zwyczajnyn
Że aż niezwykłym
Dam jej mój adres
Nie napisze
Dam kartkę z numerem
Odrzuci i spali
Wyznam fascynację
Obije mi twarz
Przemocą wezmę pocałunek…
Pozmieniam tytuły
Napiszę od nowa wszystkie scenariusze
Zbuduję od nowa świat
Nie będzie w sztuce już nigdy miłości
Tylko spacer aleją w parku
Co pnie się w górę i tonie wytrwale
W księżycowym blasku krat
Zniewolonego umysłu
Milena
Czy Bóg nie mógłby tak nazwać świata
W swojej przemyślności
Lub ogółu gwiazd na niebie
Lub przeklętej losu czy anioła
Albo nawet
Albo nawet siebie
Czy te oczy płoną tak zajadle w noc i
dzień
Czy też tylko noc im dała blask
Czy w jej żyłach płonie krew
Czy, choć czasem, księżycowa magia
A w jej świecie ile miast
Ile w sercu trzyma miejsca
Czy zostawi trochę dla mnie
Czy potrafi dojrzeć księżycowe armie
Co w księżyca masce widzi
Zapłakaną twarz, jak ja
Czy też maskę komedianta
Moja Matko, Boży głosie
Czy mam szukać gwiazd na ziemi
Albo się pogodzić z losem
Który gwiazdy zbił w kosmosie
I z wszystkiego pewnie drwi
Dając mi, głupiemu
Prawo NADINTERPRETACJI
Komentarze (2)
o masakra... to jest cudne! :) i głupia ta Milena..
bez obrazy dla Twoich uczuć ;)
Odbyłeś długi spacer z Mileną . Zaczytałam się na
dobre :)