Spacer po górach
Lekki powiew wiatru
Muska twarz moją
Wprost na górskie szczyty
Obieram drogę swoją
Promienie słoneczne
Ogrzewają moje ciało
Chcę ich czerpać więcej
Bo ciągle mi ich mało
Pojedyncze drzewa
Ze skał wyrastają
Jak samotni ludzie
Na śmierć czekają
Zielone hale
Jak oceany małe
A na nich owieczki
Jak perły białe
I nagle deszcz
Na mą twarz pada
Delikatny jak łzy
Me ciało ochładza
Aż biała nicość
Otacza mnie dookoła
Wykrzykuję me imię
To echo mnie woła
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.