Spacer, rozczarowanej
Na spacerze dziś wieczorem
zobaczyłam go samego
za nim słońcem zachodzącym
rozświetlone było niebo
Cienie drzew skrywały rysy
bliskiej kiedyś mi postaci
był jak noc bez gwiazd poświaty
lub jak żal, gdy coś się traci
Stał tak blisko, choć daleko
naraz obcy, choć kochany
rozdrapując zapomniane
wciąż bolące, uczuć rany
Czekał sam na parku skraju
ja szarpana wspomnieniami
podbiec chciałam, tak jak dawniej
by go objąć ramionami
Uśmiech naraz ma na twarzy
w powitalnym geście ręka
dziewczę biegnie na spotkanie
a mnie serce z bólu, pęka
Coraz dalej, jest ode mnie
dotknąć twarzy, już nie mogę
poraniona, znowu duma
każe ruszyć, w swoją drogę
Komentarze (4)
To boli, ale z drugiej strony parku idzie samotny pan,
spojrzenia spotkały się...i pojaśniało...
Pozdrawiam z uśmiechem...
Najlepszym lekarstwem na zranione serce jest nowa
miłość, bo przecież nie wchodzi się dwa razy do tej
samej rzeki...pozdrawiam :)
Opisujesz życiowe wydarzenie z którym mogłoby
utożsamić się wielu z nas.
Pozdrawiam.
Marek
Bardzo ładny ale trochę smutny.,,straszna
zdrada...pozdrawiam.