Spadając z nieba
Mojemu A.....
I połamała skrzydła
Strącona z pod bram nieba
Tak mocno wierzyła w niego
Wierzyła –
Bo tak trzeba
A on po raz kolejny
Wprowadził ją do raju
I tak brutalnie zepchnął
Wypchnął –
Ze szczęścia kraju
On znowu jej obiecał
Świat cały dla niej wstrzymać
I gwiazdy z nieba ukraść
Przyrzekł –
By znów za chwilę kłamać
I połamała skrzydła
Spadając z wysokości
Krzyczała, że to boli
Wołała –
Że cierpi z miłości
A on zaspany jeszcze
W półśnie cudownej nocy
Zepchnął ją z pod wrót nieba
Popchnął –
I znów zamknął oczy
Tego nie przeczytasz...
Komentarze (10)
Dramaturgia na poziomie sweterka w paski i czaszki.
w wierszu znalazłam cząstkę siebie
dramaturgia i romantyzm..
Bardzo przyjemny w odbiorze. Podoba mi się.
Pozdrawiam:)
A szkoda, że nie przeczyta. (popraw "spod")
ciekawa forma, z niego drań...lepiej takich unikać
a to drań..współczuję z całego serca, pozdrawiam
serdecznie i trzymaj się
świetny, magiczny;)
Świetny wiersz i ciekawa forma! Pozdrawiam:)
Bardzo fajny zrozumiały i prosty wiersz +++