spadochroniarz
jak liść
oderwany od drzewa
i spadochroniarz
nadwyrężający hojność nieba
jak ptak
z pożyczonymi skrzydłami
unoszę się
na przekupionych minutach
opadam
na nie miękką ziemię
jak woda
chluśnięta z wazonu
przez okno
na betonowy chodnik pod blokiem
ani tu ani tam
ani dokąd
nie jestem nie będę
nie odnajdę
nie przeniknę
nie zakwitnę
nie zatrzymam nie
wytrzymam
nie dotrę
nie pozostanę
nie jestem
nie będzie mnie
autor
Marta Surowiecka
Dodano: 2017-05-30 00:15:37
Ten wiersz przeczytano 1073 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (4)
Martamarta zabolało, nie do śmiechu,
się leciało, jak zabawa to ja solę w kącie
sobie tam postoję.
Fajnie, bardzo obrazowo napisane :)
mocne.....pozdrawiam
nie lubię wierszy o samobójstwie, zawsze biorę je na
serio. Straszne