Specyficzny rodzaj szczęścia
Czasem mówiła, że wolałaby,
żeby Jej nie było,
że nie może mi nic dać.
Obwiniała siebie za to,
Co ja robiłem z własnym życiem,
Obwiniała siebie za to,
Co ja robiłem z własnym życiem,
Przez innych…
…ale nie przez Nią.
Gdzieś tam, w głębi mej duszy,
Budowała specyficzny rodzaj szczęścia,
Szczęścia…niewidocznego dla oczu,
Ale będącego gdzieś we mnie.
Czasem na chwilę,
czasem w ogóle…
ale sama świadomość jego
obecności….
I sięgnąć miało kiedyś
Krańców mej ułomniej duszy,
wyjść z kryjówki
I pokazać się światu.
Tchnąć we mnie nadzieję,
Że dla kogoś w nim będzie.
Dla kogoś,
kto byłby mi całym światem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.