Spełnienie
Nieskazitelna biel szpitalnej sali
Zgiełk nerwowych pokrzykiwań
Beznamiętnych lekarskich komend
I skowyt rodzącej swe potomstwo
Nieprzyjemna kakofonia dźwięków
Która zdaje się nie mieć końca
Nagle wszystko ucichło
Zamierając bezgłośnie
W oczekiwaniu na cud
Szczęśliwie płacz dziecięcy
Wymuszony głośnym klapsem
Uśmiech ulgi przynosi
Ciężka noc odchodzi
Cudowny prezent pozostawiając
A pierwszy matczyny pocałunek
Bezgraniczną miłość wyznaje
Komentarze (3)
Pięknie o narodzinach cudu. Rozprasza tylko
słowo/skowyt /, ale to tylko mnie. Pozdrawiam :)
tak rodzi się nowe życie.
Tak rodzi się nowe życie.
Obrazowo piszesz o tym w /moim
zdaniem/ dobrym wierszu.
Serdecznie pozdrawiam.