Spełnienie marzeń
Chciało małżeństwo,
mieć dwójkę dzieci.
Zgasili światło,
czas szybko leci.
Dziewięć miesięcy,
i jest rodzina.
Która rodzinę,
już przypomina.
Brat ma siostrzyczkę,
siostrzyczka brata.
I to jest piękna,
odsłona świata.
Ale nie całkiem,
bo to nie koniec.
Inny świat bywa,
po drugiej stronie.
Gdzie inne dzieci,
brata by chciały.
Oraz siostrzyczkę,
dla pełnej chwały.
Widok tatusia,
mamusi dłonie.
W obozie jakimś,
gdzie świata koniec.
Gdzie jakiś tyran,
prawo przekracza.
I decyduje,
bo chce wybaczać.
I decyduje,
w sprawie miłości.
Dając z rozkazu,
kroplę radości.
A nie jest lepiej,
gdy ludzi para.
Wybiera sama,
jak ma się starać.
Czy przez in vitro,
czy z kalendarzem.
Byle by było,
spełnienie marzeń.
Komentarze (5)
Tak...podałem in vitro jaki wybór ostateczny...
Tadziu in vitro nie jest wyborem. To ostatnia deska
ratunku. Tak jakbyś powiedział że ja o zdrowe płuca
dbam przez radioterapię. Pozdrawiam.
Ciekawy wiersz. Przypomina, że na każdym kroku zabiera
nam się wolność.
Smutny zaangazowany wiersz. Kazdy ma prawo do szcescia
i do wolnosci
Rodzina to szczęście.