śpiewne echem wołanie
Zamilcz Orkanie
Ogarnąć niebo, zatrzymać pośpiech dłonią
zapragnąć ciała i wejść w pachnącą
ciemność
o nieba!
Niebo wiejące pachnącymi włosami pode
mną
te oczy wszystko widzące, zamglone
gwiezdne niebo nade mną
Otworzyć przepaść i brnąć na czubkach
palców
dotykać i prosić o dotykanie
niech się stanie!
Rozwinąć żagiel i zabrać jemu siłę-zamilcz
orkanie
radość w okrzyku jej śpiewne echem
wołanie
Z wolna snuć sklepienie z księżyca
poświaty
wykrzyczeć miłość
biegnący głos z zaświaty
Muzyczny takt o szybę bijący
w ciszy pościeli nadal chcący i pragnący
nagie ramiona kusicielki oplatają,
oplatają
zapach, zakwitają bzy, w słonecznym maju
Pachnąca ciemność z wolna odchodzi
miłość wiosenna, miłość się rodzi.
Słoneczny ranek śpiew dzieci na ulicy
Miłością , miłością pustkę nasycę
Autor: slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (2)
Ciekawy i subtelny erotyk.
Bardzo mi się spodobal:)
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo subtelny przekaz wiersza.
Pozdrawiam serdecznie.:)