Spojrzenie w przeszłość
chodząc po piaszczystym podwórku mojego
dzieciństwa dotykam z rozrzewnieniem
znajomych przedmiotów
i choć nic nie słychać – to słyszę radosne
śmiechy
które dobiegają zza firanek otwartych
okien
jakieś dalekie nawoływania przybywające z
otchłani przeszłego czasu
w trwającym całą wieczność rodzinnym
przyjęciu umarłych
gwar uroczystości
miesza się z niesłyszalnym dla żywych
pobrzękiwaniem sztućców o kryształowo-
porcelanową zastawę
na piaszczystym podwórku na wprost małego
domku
kryję się w głębokim cieniu wielkiego
drzewa
drewniany płot
na nim gliniane dzbanki
bieleją jaskrawo prostokąty na rozpiętych
sznurach
czekając na coś co ma się nigdy nie
wydarzyć w tym niewzruszonym widzeniu
z zaświata
oślepia mnie nagle błysk słońca
odbity na poruszonej niewidzialną ręką
szybie
otaczające mnie półgłosy i szepty
tworzą jakąś dziwną aureolę nieokreśloności
w falującym powietrzu upalnego lata
rozchodzą się na suchej ścieżce skrzypienia
topól
(nie rozumiem
co mówią
nie rozumiem…)
gdzieś zza krzaków agrestu i malin
zza szpaleru smukłych gladioli
(które stojąc na baczność strzegą domostwa
moich dziadków
niczym wystające z ziemi miecze)
dociera do mnie wściekłe brzęczenie i
uporczywy stukot z blaszanej konewki
bijącego o ścianki
uwięzionego owada
(Włodzimierz Zastawniak)
https://www.youtube.com/watch?v=Y6dwky4mblQ
Komentarze (6)
Przepięknie jest w wspomnieniach wrócić do
dzieciństwa. Nie zależnie jakie te wspomnienia. No,
ale lepiej do tych miłych niż do tych..., jeżeli
takowe są.
Do miłych wspomnień przyjemnie powracać
Pozdrawiam
Rozbudzająca wyobraźnię refleksja.
Pozdrawiam.
Marek
:)
Z przyjemnoscia czytalam.
Pozdrawiam:)
Podoba mi się to sensualne spojrzenie.
Czy w czwartym wersie nie miało być "śmiechy"
(uśmiechów raczej nie słychać)? Miłej niedzieli:)