Sposób Sprytny
Dla dorosłych i tych którzy lubią czytać. Nie jestem żadnym księdzem. Ksiądz na wygnaniu to w pewnym sensie opozycja do rzeczy które są światłe
Słońce świeci, wokół śnieg ,
młyńskie koło się obraca .
Pluska woda . A tam ? Brzeg.
Praca , praca , tylko praca !
W młynie
płynie ...
Więcej ! Wre !
Młynarz żonę ma ?
A gdzie !
Koło młyńskie ziarna mieli
a z nich sypie się do worków mąka.
Sprzeda ją pewnie tym , co chcieli .
A nie by prosić się bądź błąkać
by kupili , ci co nie chcą...
Opowieść ta nie o ziarnie
nie o mące co jest biała .
Którą młynarz na piekarnie
wozi by się mu sprzedała .
Przy piekarni sklepik mały
a w nim chlebek , bułki , chały .
Mają zapach , są chrupiące .
Prosto z pieca , świeże , gorące !
Młynarz wie jak parzy z pieca .
Wie kto też za ladą zawsze stoi
więc przy sklepie się podnieca
jego mały w portkach broi .
- Wejść czy nie wejść ?
Może jeszcze tu poczekać ?
Albo wejdę...
Nie ma co z tym dłużej zwlekać -
Wszedł do środka podniecony
z sercem ciepłym , rozżarzonym .
-Przyjmij moje zaproszenie
jesteś sama Zosiu droga .
Oczekuję Cię z łaknieniem
ledwo stoję na swych nogach !
Moje myśli są o tobie
a samotność mnie zabije .
Co mam zrobić ? No to zrobię !
Kiedy jestem sam to piję...
Piję , by złagodzić smutek z żalem ,
by zapełnić ból i pustkę ,
Jednak nie zapełniam wcale
a mam już też chorą trzustkę .
Pomóż mi , zlituj się ,
gdzie mam iść ? No powiedz , gdzie ?
Tyś mi szczęściem , tyś mi życiem .
Ciebie cały czas pożądam skrycie ! -
- Dobrze , starczy , umówimy się -
- Świetnie , zatem powiedz gdzie ? -
- Przed młynem jest kładka
pod którą strumyk rwący płynie
a za nią jest mała chatka .
Tylko tam możemy spotkać się jedynie -
Młynarz wyszedł ze sklepiku ,
szczęśliwy i rozchmurzony .
Nie kupował bułek , rogalików ,
czym tak bardzo był pobudzony ?
II
W chatce chłodno , w piecu zgasło
ciemno wszędzie dookoła.
Nagle w drzwi coś mocno trzasło
- Kogo niesie ?- młynarz woła .
- To ja , Zosia ! Otwórz drzwi !
Otwórz , zimno ! Wielki chłód !
Sople wiszą niczym kły ,
śniegi , woda zamarznięta w lód . -
- Tu nie lepiej - młynarz rzekł
zanim odryglował drzwi .
Zza progu wsypał się do środka śnieg.
- Nie będziemy tutaj tkwić ,
wejdź i rozgość się .
Ja przyniosę trochę drew . -
Tak też przyszedł ,przyniósł drwa
i do pieca wrzucił je...
raz , dwa .
- Wysusz swoje mokre łachy ,
usiądź tam gdzie się gotuje
aż zagrzeją się te zimne blachy.
Przecież cię nic nie kosztuje
to że siądziesz tam na chwilę .
Ogień zaraz będzie w sile.
Ja otworzę. I jak pali się popatrzę !
I pogrzebię pogrzebaczem . -
... Grzeje piec i grzeją blachy.
W tyłek piecze w tyłek parzy ,
pot kapie spod mokrej pachy .
Młynarz tylko o tym marzył.
Wyciągnął przez rozporek
to co go tak uwierało .
Zosia tego nie widziała
a więc całkiem ją zatkało .
W górę w dół , w dół i w górę .
Grzeją blachy , palą skórę .
Zosi pupa podskakuje
na to młynarz :
- I jest ciepło ? Czy to czujesz ? -
Zosia wrzeszczy : -Ała ! Ała ! -
Młynarz do niej :
- Tak się jeszcze nie kochałaś ! -
Blacha pali i przypieka
a on coraz głębiej wsadza .
Ogień huczy , dym ucieka
a przez komin leci sadza .
Młynarz doszedł zasapany.
Zosia mokra i spocona
w zimnej wodzie tyłek studzi ,
piecze skóra , pieką rany .
Pokrzywdzona ,odrzucona
daleko od wszystkich ludzi .
Młynarz wie jak parzy z pieca !
Ciało Zosi go podnieca... :)
Komentarze (1)
Sprytna bajka, pozdrawiam :)