Spotkanie ze śmiercią
By humorek się poprawił ;p
Było to w wieczór styczniowy,
Bardzo ciepły choć zimowy,
Gdy już pod kocem leżałem
Z wrażenia aż oniemiałem.
W kącie pokoju siedziała śmierć
Nie taka zwykła, lecz śmierci ćwierć.
Gdy mnie zobaczyła
Takimi słowy mnie uraczyła:
-Miał być brat jestem ja,
Nie ominie cię zguba Twa.
Choć brat chory to ty zginiesz
Choćbyś chciał to się nie wywiniesz.
-Może herbaty , może mleka?
-I tak wiesz co cię czeka.
-Może ciasteczko, herbatnika?
-Ciach i dusza twa umyka.
Stracha miałem naprawdę niezłego
Gdy stało się coś niezwykłego
Bo przede mną nie z tej ziemi
Wyrósł anioł jak z podziemi.
Naraz rzecze, naraz gada
-Wiem, że byłaś z tego rada,
Iż to jego zguba idzie
Jednak nie powiedzie to ci się.
Zaś po chwili jak w ukropie
Śmierć stanęła na swej stopie
I pięści szykować poczęła
Jak się nie zamachnęła...
No a anioł z tego rady
Jakby dawno szukał zwady
Razy śmierci wymierzając
I na chwilę nie przestając.
Patrzy a tu zamiast śmierci
A dokładniej śmierci ćwierci
Kostur został, siana strzecha
I aniołek się uśmiecha.
Chwilę poźniej rozłożywszy
Skrzydła i wzleciwszy
Rzekł spokojnie i rzeczowo
Lepiej żyj spokojnie
Byś mogł umrzeć kolorowo.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.