spowiednik umarłych
wiatr
zimnymi stopami
unurzanymi w zbutwiałych liściach
zalegających jak łupiny zużytych
grzechów
przemierzał cmentarne aleje
spowiadając groby
omszałe zapachem zwiędniętych chryzantem
i sakralną ciszą
wędrując od mogiły do mogiły
przywdział szatę z porannych mgieł
by odwiedzić mnie
bladym świtem
i zanim słońce
roztopiło zmarznięte jezioro nocy
w płytkie kałuże cieni
nim wrony
chórem schrypniętych głosów
podjęły psalm jesieni
dowiedziałem się
że umarli
odwracają się od nas
z pogardą i wstydem
za sposób
w jaki żyjemy
Komentarze (11)
Fajny, bardzo fajny wiersz z życia wzięty. Zatrzymuje
podczas czytania, tak jak wiatr spowiadający groby,
podczas wizyty na cmentarzu.
Pozdrawiam. Spokojnej nocy ;)))
Jest klimat. jaki lubię
Ciekawy wiersz, z zaskakującą jak dla mnie puentą.
Pozdrawiam serdecznie :)
każdy za siebie odpowiadać będzie...
Lubię czasem porozmawiać z tymi co odeszli,
opowiedzieć i czekać na ich reakcję.Czasem jest to sen
nocny..Dobry wiersz..Pozdrawiam serdecznie..
Czasami 1 Listopada robię taką wędrówkę po cmentarzu,
po grobach przyjaciół i zamieniam z nimi kilka słów.
To chyba moja spowiedź przed nimi, co można było
zrobić
inaczej w naszych wzajemnych stosunkach.
Pozdrawiam Darku sprowokowałeś do myślenia.
Zgadzam się z tym i plusik zostawiam:)pozdrawiam
cieplutko:)
dziękuję za zunanie
Niesamowicie poetycki - brawo
Bardzo wymowne, już sam tytuł budzi emocje, pozdrawiam
serdecznie :)
masz rację dark apostlu