SPOWIEDŹ
spowiadam się wiatrom
i sosnom czerwonym
dlaczego nie Tobie
nie śmiem niegodny
wszak sprawy ważniejsze
na starej masz głowie
a Adam rąk Twoich
proch gliny natchniony
ze wszystkim co mógłby
i chciałby lecz słaby
nie spojrzę więc w głębię
w dal ponad za chmury
odwieczne i wierne
bezwolne rozkazom
...spowiadam się wiatrom
i sosnom czerwonym
spowiadam się górom
czarnym wyniosłym
szczytami skąpanych
w siwości bezmiarze
strażnicy uśpieni
na warcie przed bramą
zawartą przed ciałem
przed duszą otwartą
im skronią lodowym
nadałeś moc trwania
świat ludzi to wszystko
co z ziemi i do niej
nie sięgam więc wyżej
niż one i kornie
spowiadam się górom
jak Ty, milczącym...
Komentarze (6)
Nie powiem jestem pod dużym wrażeniem Twojego wiersza
hmmmmmm Twojej spowiedzi...poetycka ta spowiedź mimo
że dramatyczna...z uśmiechem:)
Twój wiersz jest przepiękny. Zaczynając od tytułu
można się było spodziewać czegoś zupełnie innego, a
tu, proszę...
Ciekawy wiersz i ciekawie opisana spowiedź...wiatrom,
górom,...ale właściwie i wtedy chyba i też Jemu....
To wołanie duszy, to pokora ducha, gdy spowiedź jak
smuga popłynie do gór, Ty staniesz na nogi i
krzykniesz, tak kocham...a Ty Boże spojrzyj na anioła
chmur...
zaczytałam się, podoba mi się.
jednak końcówka jakoś mnie nie cieszy.
cieszyłaby mnie, gdyby na końcu zamiast "milczącym"
byłoby "zamilknionym". to taki przykład, ale rzecz
jasna to twoje dzieło.
pozdrawiam
Piękny wiersz, pełen pokory, ale i dumy.