Spowiedź Anioła
Przyjechałeś na OIOM.
Telefon dostałam.
Wszystko zostawiłam.Do ciebie pognałam.
Tam spotkałam napis:operacja w toku.
"kochany,pamiętam to wszystko,to nawet z
przed roku..."
I ojciec,co spłodził cię wspaniałego.
Siedzi sam,zgarbiały,wygląda na
samotnego.
Oczy bólu,pytania.Czyżby anioły karały?
"Synu,nie pozwolę by mi one ciebie
zabrały!"
Usiadłam dwa białe w bok krzesła
więzienne
Łzy palą co chwila,jak zorze płomienne.
Choć słyszę szloch wkoło,ciche stąpanie
lekarza
Te oblicza,to dzieło Boga,a nie znanego
malarza.
Tu "Krzyk"odpada,za mało przemawia,
tu ludzie cierpią,to rozpacz sprawia!
Gdy lekarz podchodzi do ojca starszego
To chwila żelazna,nie było nic śmiesznego
....
Po kilku tygodniach tej naszej walki
Choć nawet nie poznał mojego imienia
Spojrzał z nad szkieł,nie widział
skinienia
Nie widział radości,pękniętej z
rozpaczy.
A ja tylko słowo powiedziałam
Nieliczny raz palącej ulgi zaznałam.
"Proszę pamiętać,ja nie istnieję
Ja tylko przynoszę pustą nadzieję ..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.