Spowiedź łyżeczki
Od czasu do czasu, średnio
dwa razy w tygodniu pijała capuccino,
koniecznie z dwoma kostkami cukru.
Od poniedziałku do czwartku parzyła
rano czarne jak wnętrze swoich oczu
espresso
i lubiła patrzeć,
jak kropla po kropli wpływa do niego
dolewana śmietanka.
On za to
śmiał się często, że miłość
to jak kofeina –
- rozszerza źrenice,
burzy krew.
A sam,
to pijał zieloną herbatę.
Cztery krótkie stuknięcia
o ściankę filiżanki wystarczą,
żeby całkiem rozpuścić
gęstą, lepką słodycz.
Cztery krótkie stuknięcia obcasów
o wyjściowe schody wystarczą
żeby gęsta, lepka słodycz
znikła całkiem z życia.
Oboje byli wręcz perfekcyjni
w zamykaniu życia w kostce cukru.
Komentarze (2)
Podoba mi się Twój wiersz, cztery stuknięcia i
wszystko się skończyło...
Nieraz za słodko w zyciu aż mdli od słodyczy, dobrze
to ujęłaś.