spowiedź powszechna...
Spotkały się grzechy w kościele
by duszę swą oczyścić
wprawdzie nie było ich za wiele
lecz musiało się ziścić.
Jeden to morderstwo teściowej
drugi zaś zdrada żony
który jest cięższy w wadze owej
on pierwszy odpuszczony.
Zabić teściową gdy się wtrąca
to w afekcie morderstwo
jeszcze gdy sprawa zbyt gorąca
jest znikome przestępstwo.
Zdradzanie żon tak pospolite
jest i przyjemne że ech
i w ogóle już nie jest kryte
nie uważane za grzech.
Zatem nie mam więc ciężkich grzechów
to jestem prawie święty
wychodzę z kościoła w pośpiechu
- dziewczyny gdzieżeście wy !?
Komentarze (7)
Ciekawie o grzechach z przymrużeniem oka.
Pozdrawiam serdecznie
A o reszcie grzechów zapomniałeś?
hhahahaha, trzeba uważać na wszystkich wychodzących z
konfesjonału;)oni najbardziej święci:)
przeczytałam z rozbawieniem:))
serdeczności zostawiam:)
Ale z Ciebie młodzieńcze świętoszek...świetny z
ironicznym humorem wiersz...pozdrawiam.
A to dopiero świętoszek!
Pozdrawiam.
No, no, zatkało mnie trochę.
Ciekawy wiersz.
Zatem jesteś święty ;-)