spóźnieni na swój świt
spóźnieni na swój świt.
oni nie myślą
nie mowią
oni tylko czują...
wielbią wypukłości
wyszukują wgłębień
w zaciśniętych zmysłach
rodzą, umierają.
w drżeniu ust, kolan
nie szukają słów.
same mówią usta
językiem kochanków...
ciągnące się po ciele
aż do stóp
w zaciśniętym prześcieradle.
i pomysleć że czas
dał im taką porę
świt...
powrót do rzeczywistości
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.