spóźniony autobus
Czekając na autobus, wyobraźnia działa i pomysł na wiersz taki oto mi dała.
Kto lubi czekać?
Niewielu.
A jednak czasem trzeba.
A jaka radość z doczekania
Lub też smutek z załamania
Czekała, więc ona
na autobus spóźniony.
Czekając spotkała
Jego- skarb upragniony.
Już w oczach wyczytali,
że sobie przeznaczeni.
I tak oto się poznali,
będąc więcej niż zauroczeni.
Jak już wsiedli razem
w spóźniony autobus,
tak też razem pozostali,
miłością oczarowani.
Miną rok cały
odkąd się spotkali.
I ten sam przystanek,
gdzie znów razem stali.
Czekał z Nią tak w objęciu,
na autobus spóźniony.
Patrząc w jej niebieskie oczy,
wciąż w miłości pogrążony.
I gdy tak trwali
w objęciach swych serc,
pif-paf - DAJ KASĘ!
"Autobus" przyniósł śmierć.
I czy spóźnienie było dobrem,
powiedz mi to, proszę?
Gdy raz miłość ono dało,
a po roku ją zabrało.
Komentarze (3)
Nie płakać za tym, że odeszło, ale cieszyć się, że
istniało. Bardzo mi się spodobał, choć szczerze
powiedziawszy koniec (mile) mnie zaskoczył.
hmm... ciekawy...
ładny ....choć smutny....pozdrawiam ciepło