W srebrzystym pyle...
Z oddali słychać złote dzwoneczki,
Wygrywające muzykę.
Mijając gwiazdy, na wielkich saniach,
Mikołaj mknie z pomocnikiem.
Ma ośnieżoną, wełnianą czapę,
Nos ma czerwony od mrozu.
Tysiące gwiazdek srebrnego pyłu,
Sypie się z jego wozu.
Z uśmiechem zerka na wór prezentów,
Tyle miał do zrobienia.
Sporo w tym roku dziecięcych marzeń,
Oczekujących spełnienia.
Ostro hamuje, aż renifery
Ryją śnieg kopytami.
Daje im siana,a sam wyciąga,
Wielki wór z prezentami.
Wciska przez komin swój gruby brzuszek,
Kładzie spełnione marzenia.
Magicznym pyłem sypie na śpiące
Dzieci - na do widzenia.
Pomyka dalej, a pył srebrzysty
Na dachy domów leci.
I patrzy z góry na swe pociechy,
Na śniące o nim dzieci.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.