Stacja VII: Trud
My tu na dole
którzy do wszystkiego
musimy dojść
na własnych nogach
własnymi podpopierając się rękoma
unieść myśli tam
gdzie nie ma już granic
wzbić się
nie mając skrzydeł
musimy...
bezskrzydłe anioły
o ciężkich sumieniach
to boli...
jak cieżko
niebo nad sobą widzieć
nie mogąc nic wiecej zrobić
z wyjątkiem wyciagnięcia słabej ręki
jak ciężko
kochać gdy nie można spodziewać się
wzajemości...
jak ciężko żyć
gdy nie widać dobra
równoważącego szalę
mało wie ten co nigdy nie wyciągnął
rąk by nieść swe brzemię
a mniej jeszcze ten co nie kochał...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.