***/Stali.../
Stali nad jej trumną
Jak marmurowe posągi
Z kamiennymi twarzami
I wzrokiem nie wyrażającym żadnych
emocji
Stali nad jej trumną
I Patrzyli na jej bladosine usteczka
I zapadnięte policzki i kruche ciało
Wyniszczone długotrwałą chorobą
Stali nad jej trumną
Nie uronili ani jednej łzy
Byli jak te głazy nieczułe na wszystko
Stali nad jej trumną
I czekali aż to wszystko się skończy
Męczyli się patrząc na nią
A ona była taka bezbronna
Na jej twarzy widoczny był leciutki
półuśmiech
Wyrażający zadowolenie z niewiadomego
powodu
Stali nad jej trumną
I nie widzieli nic
Ktoś z nich spojrzał niecierpliwie na
zegarek
Inny pokasływał nerwowo
Stali nad jej trumną
Ale tak jakby ich nie było
W końcu ceremonia się zaczęła
Ktoś z nich zamknął trumnę na wieki
I wszyscy oni wyruszyli na cmentarz
Już nigdy mieli na nią nie spojrzeć
Już nigdy mieli jej nie wspominać
Przestała dla nich istnieć
Pogrzeb dobiegł końca
Wszyscy oni rozeszli się do swych
cieplutkich domów
I powrócili do swych obowiązków
Jakby nigdy nic
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.