Stan bez nadziei
Po zmianach dokonanych dzięki słusznej krytyce koleżanki "Orszula", wiersz dodaje ponownie.
Zabolało ostro na wysokości karku.
Tak ostro, że przecięło wszystko
co ułożyła równo kartka po kartce
w niekończącą się powieść.
Nawet nie wiem czy poczuł,
że wyślizgnęła się z życia
nagle, tak jak piskorz.
Na pewno nie zauważył.
Ciągle tutaj była.
Zostały w niej żywe myśli.
Kłębiły się jak węże, zawsze
w jednym punkcie, nie łapiąc wcale sensu,
by teraz wytłumaczyć to,
czego być nie miało.
Tak, na wysokości karku,
bo tam najmocniej poczuła,
że zaczyna martwieć.
Dziękuje za pomoc i uwagi. Stosując się do zaleceń poprzestawiałam trochę, ale z jakim skutkiem to samej jest mi trudno teraz ocenić...
Komentarze (9)
Ech znam ten stan-dobrze przedstawiony+
Ciekawy wiersz, choć preferuję rymowane, to zatrzymał
mnie do kilkakrotnego przeczytania. Pozdrawiam :)
Szanuję pracę nad tekstem :) Podobnie jak ReedDżej
byłabym za przemyśleniem wersyfikacji :)
Pozdrawiam. Miłego :)
niekończĄcą - brak ogonka w pierwszym ą. Piąty wers od
góry - źle postawiona spacja; ja bym to "że"
przerzuciła do kolejnego wersu. Zapis troszkę
słupkowaty ale ogólnie nie jest źle. I dobrze, że nie
obrażasz się na krytykę :)
wiersz zaciekawił... zatrzymał
Pamietam cie/ mala uwaga- co ulozyla rowno kartka po
kartce- wynika jakby ta kartka wlasnie ukladala,
/kartke po kartce wstawilabym/ ale tresc sama w sobie
interesujaca/ ciekawie ugryzlas temat/ koncowka bardzo
wymowna!/
Zapomniałeś dodać Autorze,że z naciekami na
duszę...niestety
Podoba mi się.
Tak, ten stan chyba najbardziej odczuwa się na
wysokości karku, przy czym rozlewa się i ogarnia
wszystko...