Starania wójta
Nasz wójt dziś nie spał przez całą noc,
bo jutro pracy czeka go moc.
Myślał o pracy i o kościele,
rano czekało tam ludzi wiele.
Wcześniej już z radą odbył spotkanie.
Na bok odłożył swoje śniadanie.
Nie miał też czasu na ciasto, kawę,
wszystkie problemy wyłożył na ławę.
Nie łatwo wójtem jest być od rana.
Każdy miał sprawę do swego Pana,
Lecz Józek lepszą dał wszystkim radę,
wy tu pomyślcie , ja teraz jadę.
Wiedział, że droga przed nim daleka,
że w jednej wiosce i w drugiej ktoś
czeka
grupa mieszkańców i ci nad rzeką
by ich otoczył wielką opieką.
Chodził tak sobie między wioskami.
Patrzył ; z rodziną? Czy żyją sami?
Jeden ma buzie swą roześmianą,
drugi zaś bardzo ma zatroskaną.
Na takich sprawach nasz wójt się znał,
choć wiele w pracy problemów miał.
Ale miał pomysł mój drogi panie,
myślę, że każdy z Was coś dostanie.
Wrócił wójt z trasy…Nie chcę mieć winy,
radni wtem swoje skrzywili miny.
Wszak żem obiecał, wszystkim pomogę,
by w życiu mieli łatwiejszą drogę.
Nie myślał więcej co będzie potem.
Nie chciał pozostać z żadnym kłopotem.
Teraz dopiero za stół usiedli.
Wypili kawę, śniadanie zjedli.
Komentarze (7)
Z dobrym wójtem kawa lepiej smakuje...
Fajny wiersz:)
Dobry wiersz, a los wójta niełatwy.
Pozdrawiam.
Haha bardzo mi się podoba, świetna składnia!
Pięknie, wójt - dusza.
ciekawy wiersz , czytałam z przyjemnością:)
witam...ładny to prawie jak film.. " Rozmowy
kontrolowane"...pozdrawiam ciepło
Ciekawy wiersz a wójt dobry gospodarz.
:)