Starogwaizdywidzące
Liczby, słowa puste
na niebieskim, metalicznym zeszycie
w którym zapisuje sny.
Zgroza i horror
dwie siostry w perwersyjnym spojrzeniu
zatopione po smukłe szyje
ból i cierpienie bracia,
na usługach magicznych hindusów
spleceni w uściskach
w liczbach dwóch zamknięci.
szyja w cieniu blasku słońca
w księżyciu gaśnie
i się starzeje ochryple.
Gnije Twoje ciało które chciałem dotykać
gnije nasza przeszłość
i słowa na seks nie mają ochoty.
niebyć albo niebyć wybieraj pogardo.
zagłaskana na śmierć przez jasność
umysłów z krzyżami na piersiach.
pieprz mnie ty o wszechmocna zgrozo
a ja nic Ci nie powiem
schowaj sie i milcz w szufladach stresów
i księżyce padają na mnie
i promienie słońc
bogowie elegii bogowie sonetów
wróżki moich marnych cnót.
bydlęta na rzeź pokierowane
ja zasypiam i zamykam drzwi
niezamykalne.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.