Stary Kraków..
Dla tego, z którym po nim chodzilam..
Ich ręce splecione przez wiatr
prowadzone po starym Krakowie
Pchnięci lekkim muśnięciem słońca
Przeszli przez planty
Spojrzeli w oczy samemu zygmuntowi
Nie był to król, ale gdy dzwonił
Wiedzieli, że to on
rządzi w Krakowie
Ona była,
On był wraz z nią.
A potem żadne z nich
tego nie czuło.
Ona chodziła nie raz po rynku,
Ale juz nie czuła
jego zapachu,
Nie widziała
jego histori,
nie był tak piękny,
jak wtedy
Gdy to ON
jej towarzyszył...
Podpisano : zaaferowana resztkami beznadziejnej miłości
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.