Starzejące się chwile
Chwile się starzejące
Jak nóz stępiają się
Węgle gorące
Rozpalają dzień
Mimo ze polują nań choroby
Na swoich nogach stoją samodzielnie
Stoją tak jak stoją groby
Samotne ,stoją gdzies oddzielnie
Lecz zawsze dnia nadchodzi zmierzch
Niebo ogarnia zmrok
Każdy rozpozna jego miarowy krok
I histeryczny smiech
Echem rozsyła swą postać
Po kanionach z których łatwo nie mozna
wyjść
Tak jak nie mozna wysprzątac swego
zywota
Z którego czystość pragnie lśnić
Lecz okryta głową kępą włosów
Co za twarde sa by sciac
Tak jak nie mozna pozbyc się głosu
Nad którym dominują naszej pieśni moc
Pieśni spiewanej przez towarzystwo
Ptaków w pióra obrosnietych
Co twierdzą ze spiewają wszystko
A meczą się by etiude spiewać czysto
Pojawiają się fałsze i przekręty
Tak wiec swiadomie
Zmieniają treśc libretta
Tak jak lew -natarczywie lecz ostrożnie
Na ofiarę pazury swe rozkłada
Pazur jego jak zyleta
Nakazuje jemu się spowiadać
Lecz coż on powie
Jak prawda dla niego jest nieznana
Nie powie ani mnie ani tobie
NIe przyzna oczami swymi -koralami
Które jak człowiek -nieokielznana
Zywi sie swymi ofiarami.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.