Statek.
Odnoszę takie wrażenie, że nie zabrałem się
na statek,
Który płynął w przyszłość.
A przecież nawet się spakowałem,
Zabierając ze sobą wszystkie bagaże życia.
Na portowym brzegu, rozglądam się
dookoła.
I o dziwo, jestem sam.
To okropne uczucie spóźnić się w pojedynkę.
Opadły mi ręce, a przecież tak się
starałem.
I nie wiem ile czekać mi przyjdzie.
Bo z drzwi od bosmanki ktoś zdarł rozkład
odpłynięć.
Tymczasem usiądę sobie na portowej ławce,
Popatrzę na zachód słońca,
Na zachód słońca, jak na zachodzącą
nadzieję rejsu w nieznane.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.