Statek-widmo na Zatoce Gdańskiej
Noc. Szliśmy na silniku. Mgła gęsta jak
syrop
I szczypty romantyzmu w tym rejsie nie
było.
Flauta nam na powiekach ciążyła jak
kamień
A załoga myślała: tu już nic się nie
stanie.
Jedna „szafa” za drugą, ciasno
jak cholera
I jedziesz tak po omacku, aż złość w tobie
wzbiera
Wilgoć się wlewa za kołnierz, palce
drętwieją na sterze
- W piękno przygody na morzu od dzisiaj nie
wierzę!
Lecz cóż to?! Na trawersie mgła rozrzedza
się nagle
I w perłowej poświacie białe widać
żagle!
Fregata, jak sen piękna, pełnym wiatrem
płynie
A tyle w niej dumnej gracji, co w młodej
dziewczynie.
Szczypię się z całej siły – toż być
to nie może!
Zasnąć na wachcie przy sterze – to
straszne, mój Boże!
Lecz kątem oka widzę, jak reszta załogi
Zamiera, oniemiała z zachwytu i trwogi.
Co się nam tu przydarza? Chyba cud
prawdziwy!
Statek-widmo na kursie! Żaglowiec jak
żywy.
W olinowaniu wiatr gwiżdże, woda szumi pod
kilem
A księżyc w kilwaterze odmierza za milą
milę.
W srebrzystoszarym świetle biel żagli razi
oczy
Co robisz tutaj fregato, na Zatoce wśród
nocy?
Jakie burze i wiatry obraz twój tu
przywiały
Jakie ludzkie tęsknoty w żagli szaty
ubrały?
Wyniosła, niema i piękna, jak ptak wolności
i światła
Nieuchwytna jak gwiazda, co z nieboskłonu
spadła
Zabierz mnie na swój pokład, pod swe żagle
schowaj
Bym więcej już nie musiała pośród mgły
żeglować.
Zatoka Gdańska 1974, na pokładzie Aresa
Komentarze (4)
Jestem pod wrażeniem, pobudziłaś moje zmysły,
wyobraźnia szaleje, brawo, brawo. Rewelacyjny wiersz.
Brak mi słów:))))
Mgła zawsze nas otacza.........
Gdy kurs niepewny wybierasz ....
Ratunkiem wiatr w żaglach....
A w jego bielach, nadzieja......
Na której pokładzie żeglujesz....
Horyzontów licząc godziny....
I życia mili nie pożałujesz........
Kiedy rejs nasz, zakończymy
ładna proza poetycka z ciekawymi metaforami, poczułam
powiew morskiego wiatru i autorki zachwyt fregaty
Niesamowity wiersz! Fakt, że jestem sternikiem
jachtowym skłania mnie do złożenia Ci wielkiego
Dziękuję. Świetnie napisane!