STELMACH
Zapomniany zawód przypadł mi w udziale.
Smutny, ośmieszony pośród stosu kartek,
Które mogły wiele, jednak nic nie warte.
Choć Mistrz Norwid umarł – życie
płynie dalej.
Misja Kołodzieja Dwudziestego Wieku.
Przy gwiezdnym powozie skrzypi moja
praca
- Hebanowe koła – czarny los
przytłacza.
Jestem wszystkim, niczym... Duchowym
kaleką...
Żalu nie zostawię... Będzie czas, gdy
każdy
Człowiek, na swój sposób, wolnym być
spróbuje,
Bez masowych modlitw i bez prawa jazdy.
Przyjdzie czas wolności, która nie
kosztuje.
Będzie noc zimowa przyodziana w gwiazdy.
Ty – utopisz oczy w niebie. I
poczujesz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.