Stojąc Na Krawędzi
Przygnieciona przez czas
Znów szukam celu istnienia
Wszystko tak szybko się zmienia
Jak ptak wymyka się z rąk
Znów pogrążona w obłędzie
Brnę przez komnaty lęków
W mym sercu deszcz znowu pada
Cierpieniem pustkę wypełnia
Czy słyszysz me głuche wołanie?
Jęk wiatru poprzez ciszę?
Znów dreszczem jak mieczem przeszywa
Otwiera blizny, nie koi
Samotność ku śmierci mnie wiedzie
Mimo iż wciąż stoję w tłumie
W snach podajesz mi rękę
Lecz brzask porywa Cię w ogień
Ma dusza jak nocny motyl
Do Twego światła chce pobiec
Lecz w kropli bursztynu zaklęta
Szlocha w kryształowej niewoli
Zapal znów płomień nadziei
Skrusz me okowy rozpaczy
Obdarz mnie znów Twym uśmiechem
Bo stoję na życia krawędzi
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.