Stopieni w jedno
Tańczysz ubrana w bezwstydu sukienkę,
chłonę oczami barwnego motyla.
Patrzę i proszę o jeszcze i więcej,
także pogoda zaczyna mi sprzyjać.
Promienie słońca mienią się na skórze,
włosy porwały ich kilka dla siebie
Już nie wytrzymam ani chwili dłużej,
biorę na ręce, w nich czujesz się
pewniej.
Zatapiam usta w ust słodkiej wilgoci,
oplotem zgrabnie z subtelnością Diany,
deszczem pieszczoty męską nagość
złocisz,
stapiasz się z ciałem, tobą rozedrganym.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.