StormLeader
Stoję na skale
a morze pode mną
pluskają fale
o skałę ciemną
dziś nie ma słońca
nie będzie też zorzy
ten dzień nie ma końca
jak nie ma go morze
mewia, platynowa
ta czeluść mnie wita
coś przede mną chowa
ołowiana płyta
bezczynność słyszę
to fale się nużą
zagłuszą tę ciszę
ciszę przed burzą
niepozorna, przyczajona
jak na wróble strachy
ujawnia symptoma
zaczyna swe szachy
sekunda... nagle
spazmatyczny zryw
rozrywa żagle
zniewala w dryf
podrywa się groźna
wichrem miota wściekle
dmie bryza mroźna
to zimny dzień w piekle
wiatr szalony gna
wciąż złowrogo wyje
skończyła się gra
zginę lub przeżyję
wdzierają się fale
brawurowy desant
potężne są, ale
ja obronię się sam
w furii się miotają
unicestwić klif
ciągle uderzają
straszne niczym gryf
wichura jak chłosta
ostrzem zacina
jak brzytwa ostra
w ciało się wrzyna
fala smaga biczem
grozi otchłań sina
gardzi moim życiem
bezdenna głębina
niszczycielskie fale
sieją ciągłą grozę
w nieodpartym szale
strachu krwawą dozę
nic już do stracenia
trwać będzie inwazja
spełnię swe marzenia
dla mnie to okazja...
...
...zlewam się ze sztormem
fale – ma eskorta
łamię każdą normę
i skalę Beauforta
sam się staję sztormem
jestem jego częścią
wrastam wnet w tę formę
jestem jego pięścią
teraz to ja górą
to ja jestem panem
rządzę każdą chmurą
i morskim bałwanem
naraz wszystko zniszczę
co złego na świecie
świat ze zła oczyszczę
mój sztorm zło wymiecie
nie koniec inwazji
przeciw siłom zła
niech ten sztorm-katharsis
w moim sercu trwa
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.