Strach ponurym wizjonerem
I tak za każdym razem
Czuję, że spadam
Z prędkością światła
Czuję powiew na twarzy
...a przecież stoję...
Dzień jest ponuro czarny
Nocą wszystko zdaje się świecić
Woda spod kół
Daje mi ukojenie
Chociaż ktoś zaczął krzyczeć
Bo został ochlapany
Któryś już dzień bez kaca
Gardło wciąż płonie
Wasze zdrowie!
I jego zdrowie...
Trzeba wytrzeźwieć
Wstać moralnie i odchorować
Idę cicho i powoli
Prawie nie widzę schodów
Aż na samą górę i pod niebo
Łapiesz, wciągasz, nie mówisz
Te same, opętane oczy...
Nienawidzę nerkologów
Kocham Twoje imię i nazwisko
Chcę je widzieć wszędzie
Prócz na starym drzewie...
Komentarze (3)
Pięknie! , ja go dobrze odebrałem - i się cieszę - a
omówimy go przy herbatce :)
"mmama", ciekawie odebrałaś ten wiersz, chociaż
autor miał na myśli zupełnie co innego... Przesyłam
grudniowe pozdrowienia
Treść wiersza ukazuje jak człowiek próbuje wydźwignąć
się z nałogu robi remanent stanu swojego
Wżna treść dotyka aspekt ten nas wielu
Szczęsliwewgo Nowego ROKU
P o z d r a w i a m