strach przed ...
Mam miłość na drodze i na każdą bliznę się
godzę.
Zwodzę własne serce przeciwstawiam się
potędze.
Miłości nikt nie poskromi muśnięcia
dłoni.
Potu na skroni ,lecz me serce miłości już
nie trwoni.
Bo się za bardzo boi ,dlatego się
chroni.
Tak skutecznie broni przed kochaniem.
Kolejnym bolesnym złamaniem.
Ciężko jest wstać a tak łatwo znów
upaść.
Ciężko mi nawet pisać o tym.
Żaden czyn żaden rym nie opisze bólu.
Nie jestem w stanie ominąć muru w mojej
głowie.
Ciężko mi dać szanse samemu sobie.
Uciekam przed tym jak najdalej to objawy
paranoi małej.
Od pewnego czasu całkiem stałej. Dalej się
zamykam.
I uśmiechu na ulicy z naprzeciwka
unikam.
To boli mimo woli w mej monotonii.
Nie wiem czy potrafię jeszcze kochać.
Bojąc się ,że znów będę szlochać.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.