stracona
odnalazłam siebie,
stałaś tam daleko po za mną
tak bardzo długo.
wiem, że padało,
wypalone dziury w koszuli...
nic na to nie poradzę.
we śnie mroziłaś oddechem,
krzyczałaś,
nie chciałam cię słuchać.
cała w siniakach,
nie uchroniłam cię przed nim,
nie przytuliłam,
pozwalałam ginąć.
i teraz umierasz mi na rękach,
bez nienawiści
czy pamiętasz
mnie...
siebie samą...
Komentarze (1)
Ta samotność aż boli. Dramatyczny przekaz. Cieplutko
pozdrawiam.