stracona szansa na piękną miłość
Ani przyjaciel to mój, ani wróg,
zwyczajny człowiek z pokoju obok,
jednym swym kłamstwem, wbił w plecy nóż,
bo nie pozwolił, bym mógł być z tobą.
Stanął na straży do nieba bram
i za nic nie chciał wpuścić do środka...
mieliśmy poczuć miłości smak,
że ta istnieje...i że jest słodka.
Niestety, znowu ktoś tu się wtrącił
i jak tor przeszkód, na drodze stanął,
spokój w mym sercu na zawsze zmącił,
bo nie dał poznać szczęścia za bramą.
Stracona szansa na piękną miłość,
dla której dzisiaj, już nic nie
znaczę...
zapytam tylko czy warto było,
bo tego kłamstwa ci nie wybaczę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.