straszna opowieść
Dziewczynę o bladej cerze w śnieżnej
sukni
zauważyłam wśród drzew i krzewów,
a w jej oczach był ogromny ból i
smutek.
Tak bardzo cierpi...
Jej dusza woła o pomoc,
lecz nikt nie słyszy jej wołania.
W samotności siedzi przy rzece
patrząc na własne odbicie.
Łzy z jej policzków
strumieniami spływają do rzeki.
Wiatr próbuje zmniejszyć cierpienie
i wysusza jej łzy na policzkach,
lecz wciąż napływają nowe.
Wiatr się nasilił,
a drzewa zaczęły poruszać gałęźami.
Jakby przeczuwały co się stanie....
Łzy już nie spływały.
Rozpoczęła się walka z własnym
sumieniem.
Ona wstała,
a wokół jej zebrały się leśne zwierzęta.
Dziewczyna powiedziała
- żegnaj
i nagle wszystko ucichło.
Zwierzęta odeszły,
a wiatr umilkł.
Już nie było bólu i cierpienia.
Już jej nie było.
Komentarze (1)
Smutny, ale ciekawy...Pozdrawiam