Strata
Znów wypiłem morze wódki
Teraz rozum mam przykrótki
Znów macałem obce panie
I znów w domu będzie lanie
Gdy podnieśli mnie z podłogi
Się zebrałem wprost do drogi
I wróciłem tuż nad ranem
Z moim kumplem no… Stefanem
Schodów znowu jest bez liku
I jak zawsze zrobię fiku
Autopilot jest włączony
Żeby nie wpaść w żony szpony
Znów mnie trzęsie i telepie
Kumpel mnie po plecach klepie
I znów każdy sobie marzy
Może mnie nie zauważy
I w szaleństwie zamroczeni
Doświadczeniem nie zrażeni
Tak dążymy coraz wyżej
Ku swej klęsce coraz bliżej
Nagle Stefan rzecze w trwodze
Stając mi na lewej drodze
Jurek mój Ty przyjacielu
Gdzie jest Marian ten od Chmielu
Ach jak strasznie się strwożyłem
Siłę woli w to włożyłem
By wytężyć rozum krótki
Kurde…poszła flaszka wódki.
To nie jest wierszyk autobiograficzny, choć życie płata figle.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.