Strata…
Umarł syn jedyny, tragedia się stała,
ojca serce boli, matka zwariowała,
oczami martwymi wpatrzona przed siebie,
widzi go małego jak chodzi po niebie.
Na wieść o tej stracie nawet nie
płakała,
tylko siadła w kącie cała skamieniała,
ojciec z bezsilności roztrzęsiony
szalał,
co wpadło mu w ręce wokoło rozwalał.
W końcu zwiesił dłonie i po cichu
szlochał,
teraz to zrozumiał jak go bardzo kochał,
ona zaś milcząca plecy przygarbiła
i z otwartych oczu gorzką łzę roniła.
Potem łzy ze źródeł strumieniem
trysnęły,
zaciśnięte usta w klamrę słoną spięły,
a z łzami cierpienie powoli spływało
i obraz jej syna z przed oczu zmywało.
Jeszcze dzisiaj chociaż tak dawno to
było,
jak mantrę powtarza wszystko się
skończyło.
Chyba nic gorszego matki nie doznają,
jak to, że przed nimi dzieci umierają…
Komentarze (12)
i taki jest nasz Pan a łachudra mercem się rozbija
Bardzo wymowne.
Pomilczę bo boli :(
Pozdrawiam
Wzruszający wiersz...
Pozdrawiam milutko:)
oj prawda, wiem coś na ten temat... wiersz uderza w
najczulsze struny +
dramat to prawdziwy, serce rodziców pęka z
rozpaczy,,pozdrawiam :)
Poruszający... pozdrawiam
To naprawdę smutne... Pozdrawiam serdecznie +++
plusik już daję ..
coraz częściej niestety takie sytuacje się zdarzają
Pozdrawiam:)
Inspirację mi dałeś chodzi mi po głowie, może jutro,
podobną historię Wam opowiem.
Każdy z nas ma swój czas na ziemi,
smutne ale prawdziwe.
Smutny wiersz, skłania do zadumy.
Pozdrawiam