strazak
wielu odeszlo ich znaczna jednak czesc ostala zawdzieczaja to ................ no tak dobre pytanie przyjazni ? czy moze?..................
Plomienie pelgaja po ciele
Ogien wkracza do srodka ust
Brat walczy za brata
Ojciec ratuje syna
Ogien szaleje wokolo
Lzy bezsilnosci wyciskaja oczy
Nagly zryw odwagi
Walka
Nie poddawanie sie
Reka gasi polmienie na nogach
Zaciskaja sie usta przed dymem
Brat staje przed bratem
Ojciec zaslania syna
Szczepieni usciskiem
Ogarniaja obraz zniszczenia
Ogien
Dym dookola
Oni dwaj tam w srodku
Slowa niby ostrze wbijaja sie w mozg
Ty polecisz !!
My polecimy
Oko patrzy w oko
Reka zeslizguje sie
Spadanie
Ukojenie
Ratunek przybywa
Brat mowi do nich.....
To brat moj zobaczcie !!
Syn rzekl.....
Ojciec mnie uratowal !!
Wyszli z tego
Komu dziekowac ?
Przeznaczeniu ?
Czy losowi slepemu ?
dla wszystkich Tych ktorzy nie mieli tego szczescia pamientamy o WAS
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.