Strażak Antek
Antek strażakiem zostać chciał
Ogromną pasję i siłę w sobie miał
Uczył się pilnie rozwijać linię
Chciał być najlepszym strażakiem w
gminie
Żona marzyła o mężu strażaku
Wolała żeby gasił pożary niż pracował w
tartaku
Przecież to zawód tak uwielbiany
Przez wszystkich ludzi najbardziej
doceniany
Ćwiczył Antek co dzień, kondycja być
musiała
Dużo satysfakcji remiza mu dawała
Gdy słyszał syrenę biegł ile sił
Gdzieś ktoś na alarm w wielki dzwon mocno
bił
Ruszył Antek wozem, gdzieś się pali las
Wybiegł z wozu, złapał węża i w trawę po
pas
Męczy się biedny, wszystkie siły traci
Wie, że może liczyć na strażaków braci
Walka z płomieniami, to go kręciło
Chciał być w Jelczu nawet gdy się nie
paliło
Żona szczęśliwa że Antek ochotnikiem
Gdy on jechał wozem, machała mu idąc
chodnikiem
Czyścił chłopak sprzęt i dbał o swe wozy
Nie zważał na wiatry, burze i mrozy
Na każdej akcji zawsze był
Tym pięknym strażackim życiem już tylko
żył
Swoją jednostkę reprezentował godnie
Gdyby nie jeden dzień gdy zgubił spodnie
Biega Antek, lata i wszystko wywraca
Nagle coś go tknęło, na pięcie się
odwraca
Widzi spodnie czyste, koszarówka nowa
Za bycie strażakiem od komendanta
nagroda
Został Antek rycerzem w posłudze
Floriana
Ratować ludzkie życie, ta walka została mu
powołana
Komentarze (1)
Swoją jednostkę reprezentował godnie,
lecz miał chyba pecha kiedy zgubił spodnie.
Brać strażacka głośno się z niego uśmiała,
bo małą sikawkę u niego ujrzała !