Strażnik nocy
Gdy miasto leniwie zmruży witryn oczy,
sny swe szkicując ciemną barwą nocy,
w mdłym świetle neonów budzi się cień,
kształt ledwie uchwytny, jak gasnący
dzień.
Pojawia się najpierw w tych dzielnicach
mroku,
gdzie myśl nienawistna morduje święty
spokój.
Tam, głosem chłodnym jak szept kamienia,
gasi płomyk, co tlił się w ostatnich
spojrzeniach.
Drżące serca otula bezkresu dotykiem,
gdy nadzieja zastyga w gardle ofiar
krzykiem.
Nim dusze zbudzone ruszą w drogę długą,
każda choć przez chwilę będzie jego
sługą.
To on, Strach, złą godziną tak ochoczo
włada,
granicami ulic pustych ku światłu się
skrada.
Jak posąg na obłupanych gzymsach
kamienic,
czeka by myśl jasną w koszmar nocy
zamienić.
Komentarze (2)
ach, ten strach ;-) bardzo piękny wiersz, czyta się
płynnie :-)
Zachwycił mnie ten STRACH :-)