Struna poszarpana przez kwadranse
Nie lubię poniedziałków, zwłaszcza
dzisiejszego.
Do północy zostało piętnaście
kwadransów.
Na liryzm się nie zbiera, gdy przecieram
oczy,
porażona odłamkiem seryjnych niuansów.
W obronie wzrok wyostrzam,
sama znowu ostra.
I oschła, i jak struna, i jak nie
kobieta,
bo kobieta jest wiotka, a ja... Taka - nie
tak.
Do jutra może zmięknę, ocieplę się,
zgłaszczę...
Kwadranse do północy... Ogrzeję się.
Płaszczem.
autor
grusz-ela
Dodano: 2016-09-05 20:26:37
Ten wiersz przeczytano 1443 razy
Oddanych głosów: 27
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (57)
Nawet nie wiesz, Zoro, jak ucieszyła mnie Twoja
wizyta. Dziękuję z głębokim ukłonem :)
Peelkę przytulam, autorce gratuluję. Dobrego :)
chacharku - Autorka się nie zlewa :) A peelce przekażę
:)))
ogrzewaj się tylko nie ziewaj :)
No, Misio się pokazał :) Cieszę się bardzo, że
zajrzałeś :) Dziękuję :)
Ewcia, miło mi. :)
Augustyna - w niefajnych chwilach doskwiera. Poza tym
w normie - idzie się przyzwyczaić :)
Al-bo, z goryczy to jednak gorzka czekolada najlepsza
- ta oby jak najczęściej :)
Amor, Smutny Anioł - dziękuję :)
Mariusz G - F1? Bomba! :)))
Niebanalnie, ale to u Ciebie Elu norma. Świetny
wie(r)sz. Pozdrawiam
Piękny wiersz. Samotność bardzo boli, znam to.
Serdecznie pozdrawiam.
jak to kobietka zmienną jest:))) pozdrawiam
serdecznie. Lubię Twoje pisanie Eluś
gorzko, ale czesto prawdziwie
i jak zwykle swietnie... :)
Podoba mi się:) Pozdrawiam miło
Oj ta samotność, znam ten ból