Strzelec
Na niebie równikowym
pół-człowiek
pół-koń
z uniesionym łukiem i strzałą
niczym przyczajony tygrys
ukryty smok
bez stosownej zapowiedzi
uderza bezlitośnie silnym
miłosnym impulsem
prosto w delikatne serce
pogrążonego w codziennym marazmie
samotnego Baranka
drzemiącego
na ziemskim pastwisku
Sumerski bóg wojny
za nic ma
ból niefizyczny
uderzonego w czuły punkt
Ari
nawet najsilniejsze gwiazdy
Hamal
Sheratan
i
Mesartim
o podwójnym blasku
poddają się bezsilnie
nieokiełznanej mocy
miłości
Centaur
niepokorny
niezwyciężony
w żywiole ognia
rozgrzany do czerwoności
nieskończonego stopnia
jak
wampir energetyczny
wgryza się w aortę
spija
spływające potężnymi strumieniami
życiodajne soki
łez
pęcznieje
w coraz większą potęgę
sycąc się
nieszczęśliwą miłością
Arietis
jaki koniec tej historii
zapytaj niebo
o północy
dla niemożliwego do zapomnienia Strzelca
Komentarze (2)
zabieram się do czytania Twojego wiersz już drugi raz,
jest magiczny, przyciągający, pozdrawiam serdecznie :)
Miałaś wizję, mityczne postacie dodają patosu,
tajemnicy - tworzy klimat, który zachęca. (kupiłaś
mnie za tą fantastykę)