Stud(ia)ent
Do autobusu wsiadasz
Głowę do okna przykłaasz.
Na mnie patrzysz takim wzrokiem,
Że chcę się znaleść przy Tobie jednym
skokiem.
Ruszasz w drogę upragnioną
Lecz pozostawiasz tu duszę trochę
osamotnioną,
Która chciałaby być zawsze z Tobą
Lecz rodzice puścić jej nei mogą.
Odjeżdżasz lekko rozdarty,
Ale i w tym uczuciu jest jakiś urok
nieodparty.
Pierwszy,drugi,trzeci-dni powoli mijają,
Czasem miłe wspomnienia wracają,
Czasem kumpel wspomni o tej duszy,Czsami
mas zjuż wszytskiego po uszy.
Wtedy na łóżko siadasz
I mała fotografię do serca przykładasz.
Zerkas zna kalendarz wiszący na ścianie-
Już w piątekj zobaczysz swe kochanie.
Przytulicie się do siebie,
Poczujecie ust swych smak.
I to będzie właśnie znak,
Że jesteście prawie w niebie.
Potem znów rzeczywisty
Świat Was dopadnie
I nie będzie już tak ładnie.
Każdy stanie się narwisty,
Czasem trochę porywisty.
Taka właśnie miłośc jest,
Każdy z nas o tym dobrze wie.
Jeśli jeszcze jednak nie
To i Ty w krótce o tym przekonasz się.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.