studnie zwierciadeł
studnie zwierciadeł
pod powiekami które wschodzą
w gąszczu liści
z mapami moich żył i podług linii moich
dłoni
zaczyna się i kończy pejzaż
płonącej bieli obnażonych ramion
z sykiem dotykających nieba
nie od razu nie całe
ale jak trawa w tysiącach
wykiełkowań ostrożnych i zielonych
ptak stopił się z wiatrem
wynosząc gorejące pagórki warg
by się schować jak język
w milczącym monogramie z kamieni
na zawsze
autor
Amadeusz
Dodano: 2007-07-02 22:22:10
Ten wiersz przeczytano 529 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.