Studzienka
Adasiu, w tym rymowanym wierszyku, zaczęrpnęłam z naszego prywatnego życia tylko studzienkę a słowa :wszytsko zaczyna się od "herbaty", zmieniłam na "debaty"...
Zaczyna się tak niewinnie od
Zwykłej debaty...
Później już coraz milej...
Panna ściąga swe szaty...
Młodzieniec z rumieńcem,
Bez skrępowania, dotyka śmiało
Tajemnic jej ciała... Podnieca go
Widok drżącego ciała...
I odrzucają oboje zwyczaje królewskie,
Młodzian nie pyta o zgodę grzecznie.
Lecz szybkim ruchem tak
Silnej ręki, powala panienkę
Obok wysokiej studzienki...
Zaczyna ją kochać bez opamiętania,
A ona tonie w jego tęgich ramionach
Jak wiotka łania...
Młodzieniec sapiąc szepcze jej
Kocham a ona jęcząc rozkosznie
Ściska go za szyję...
Nim młodzieniec się zmęczy,
Będą to robić jeszcze przez chwilę....
Aż wreszcie po wszystkim,
Tak wycieńczeni miłością....
Zasną przy owej studzience...
Wśród trawy wysokiej....
A gdy znów przywdzieją szaty...
Zawitają konwenanse ponurej komnaty.....
mam nadzieję, że ten wierszyk spodoba Ci się bardziej i załapiesz o co mi w nim chodzi, co sobie przypominałam pisząc o studzience...Poza tym jest to trochę śmieszne, jeżeli sie domyslisz... ;-)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.